„Oddzielmy Kościół od polityki!” – grzmią wszędobylskie hasła propagandowe ludzi, którzy pragną tworzyć nowoczesny świat. I jakoś za każdym praktycznie razem okazuje się, że slogany te głoszą ludzie młodzi, uważający się za wykształconych, lecz nie doświadczonych. Starsze pokolenia są innego zdania – różnie się o nich mówi, spotykamy się z fanatykami religijnymi, osobami żyjącymi mentalnie w poprzednim systemie rządów. Ale istnieją także tacy, którzy widzieli wiele więcej niż my i mają w związku z tym znacznie szersze spojrzenie na świat.
Jak wyglądałby świat, gdybyśmy nie uczyli się na błędach naszych przodków i do wszystkiego musieli dochodzić sami. Opieramy się w końcu na wiedzy naszych rodziców i dziadków, którzy nas wychowują i przekazują wiedzę, której nie poznamy w szkole. Nie zawsze mają oni rację w głoszeniu swoich poglądów, ale często tak jest, o czym winniśmy pamiętać. Zastanówmy się dwa razy, zanim odrzucimy jedną z ich rad.
Kościół tak, jak każda instytucja, posiada prawo wolności słowa i z niego korzysta. Zaakceptujmy to. Tak, jak nasi znajomi przejawiają różne wartości, tak i Kościół może głosić swoje zadanie w różnych sprawach. Należy z tym się zgodzić, bo w przeciwnym wypadku nastąpiłby powrót do antyklerykalnego i ateistycznego komunizmu, czego zapewne nikt z nas nie pragnie. Wtedy panowała cenzura i wtedy zabraniano wypowiadania głośno swoich opinii.
Religia wiąże się z życiem większości z nas. Czemu zatem miałaby nie dotykać tematów tzw. kontrowersyjnych, politycznych, społecznych? Kościół nie jest instytucją zamkniętą, oddzieloną, ale otwartą na człowieka, na ludzką krzywdę i wezwanie o pomoc.
Księża głoszą poglądy, jakie zgadzają się z Pismem Świętym uznawanym za podstawowy dokument, na podstawie którego oparto naszą religię. Co to byłby za Kościół, który odciąłby się od swoich korzeni, wyrwał je i wyrzucił do rzeki, by zgniły i spłynęły do morza, gdzie nikt ich już nie odzyska? Tego właśnie chcą ludzie, którzy dziwią się pogladom Watykanu na wszystko, co związane z ludzkim życiem – antykoncepcję, zapłodnienie in vitro oraz aborcję.
Może nie wiedzą. Nikt ich nie uświadomił albo sami nie dali się uświadomić. Kościół musi być spójny i bez względu na wszystko powinien trzymać się swoich praw. Jeśli On je odrzuci, to co się stanie z całymi społeczeństwami? W takim razie czemu kiedyś zabraniali „tego i tego”, a dzisiaj pozwalają? Reguł nie zmienia się w trakcie gry.
Módlmy się, aby nasi politycy działali tak spójnie ze swoimi przepisami, jak postępuje Kościół. By nie naginali prawa, działali zgodnie ze społecznym dobrem oraz korzyściami obywateli. By pokazali swoje prawdziwe ja. Byśmy nie wybierali ich ze względu na marketingowe, sztuczne otoczki, ale rzeczową wiedzę i chęć utrzymania państwa na wysokim poziomie.
Niezależność i tolerancja
Ludzie to mylą. Tolerancja wcale nie oznacza, że godzimy się na wszystko, czego chce osoba innej religii, innego urodzenia lub o innej płci. Otrzymuje takie same prawa, jak wszyscy. Słyszałem o akcji, podczas której zdejmowano wszystkie krzyże w jednej z krakowskich, publicznych szkół. Biorąc pod uwagę, że ponad 90% Polaków uważa się za osoby wierzące, sytuacja ta jest nie do pomyślenia. Chyba, że w szkole tej nie uczyłby się żaden chrześcijanin, w co wątpię.
W ramach wolności wyznania mamy prawo nosić swoje symbole religijne przy sobie. Mają prawo wisieć one na ścianie. Gdy ktoś mówi, że w ramach jakiegoś równouprawnienia, tolerancji, wolności chce pozbawić drugiej osoby tych symboli, to sam on nie wie, o czym mówi i nigdy nad tym się nie zastanawiał.
Żyjemy w częściowo wolnym kraju. Kościołowi pozwólmy wypowiadać się tak samo, jak wszystkim innym osobom lub instytucjom. I zacznijmy cenić tę wolność.